Stanowisko Prezydenta Miasta Chorzów w związku z poparciem udzielonym jednemu z kandydatów przez zarząd i pracowników spółki Ruch Chorzów S.A.
27 marca 2024Ze zdziwieniem i dużym zaskoczeniem odebrałem zeszłotygodniową akcję zarządu i pracowników Ruchu Chorzów S.A., którzy stojąc przed Urzędem Miasta oficjalnie poparli jednego z kandydatów w wyborach na prezydenta Chorzowa. Miasto – ich zdaniem – zbyt mało pieniędzy przeznacza na Ruch.
Oczekują zapewnienia mu wreszcie godnej pozycji, co ma zagwarantować kandydat ze środowiska kibiców. Nad kłamliwymi insynuacjami, że mamy zamiar wybudować osiedle i Biedronkę przy Cichej pochylać się nie będę – to wierutne bzdury.
Oświadczenie jest zaskakujące, bo nie dalej jak miesiąc temu, Ruch na swoich stronach internetowych ogłosił, że jest politycznie bezstronny. Wytrwał w tej deklaracji wyjątkowo krótko.
Kilka dni przed tym oświadczeniem, poprzez nabycie kolejnych akcji, przekazaliśmy na konto Ruchu 1,6 mln zł. To środki na wynajem Stadionu Śląskiego. Nadmienię, że podpisanie umowy i umożliwienie gry na tym obiekcie stało się możliwe dzięki naszemu zaangażowaniu, po długich rozmowach z Marszałkiem Województwa Śląskiego. Gra na Śląskim daje Ruchowi możliwość sprzedaży blisko 40 tys. biletów. Tak dużą frekwencją cieszyły się mecze ze Śląskiem, Górnikiem czy Legią. Chciałbym zaznaczyć, że to na mnie spoczywa polityczna odpowiedzialność za niewywiązanie się do tej pory z obietnicy budowy nowego stadionu przy Cichej. O przyczynach pisałem już wielokrotnie. Ale Ruch Chorzów S.A. zawsze mógł liczyć na nasze finansowe wsparcie. Pieniądze płynęły różnymi drogami: poprzez pożyczki, promocję przez sport, zakup akcji. Tylko od 2011 r. kupiliśmy akcje Klubu za 30 mln zł. Udzieliliśmy pożyczek na 16 mln. Dla pełnej jasności, akcje kupujemy zawsze po 1 zł za sztukę, gdy na giełdzie ich obecna wycena to 37 gr.
Dajemy Ruchowi tyle, na ile nas stać. Dawanie więcej oznaczałoby, że te pieniądze komuś trzeba byłoby zabrać. Tymczasem zarząd oraz kibice domagają się od nas coraz większych transferów środków. To, co przelewamy na konta Ruchu, niektórzy kibice pogardliwie nazywają ochłapami. Trudno nie odnieść wrażenia, że nasze miasto traktowane jest jak bankomat, do którego idzie się, gdy w kasie spółki widać dno.
Ruch Chorzów jest dla nas bardzo ważny. Jesteśmy z niego dumni. Nie jest jednak jedynym podmiotem, który musimy utrzymywać. Nasz budżet nie jest z gumy. Po miejskie pieniądze ustawia się każdego roku długa kolejka. Oczywiste jest, że to Ruch dostaje najwięcej, mimo że nie wszyscy mieszkańcy chodzą na mecze. Chorzowianie mają też inne zainteresowania niż piłka nożna. Prócz sportu zawodowego, mamy przecież też sport amatorski. Gdy jedni idą na mecz, drudzy wolą koncert czy zajęcia w domu kultury. Miasto musi działać w sposób zrównoważony i ma obowiązek wspierać wiele instytucji, stowarzyszeń i organizacji. Dzieje się to w ramach jednego budżetu.
Zarząd Ruchu jest ambitny, kibice mają wysokie oczekiwania wobec drużyny. Marzenia sportowe wymagają dużych pieniędzy. Niestety polska piłka nożna nie zarabia na siebie i przypomina studnię bez dna. Funkcjonuje głównie dzięki wsparciu z publicznych pieniędzy – zrzucamy się na nią wszyscy. Chętnych do utrzymywania piłkarskich drużyn za wielu nie ma. W Chorzowie robimy co możemy, by w ramach środków, którymi dysponujemy wspierać Ruch. Smutne, że w rozgrzanej kampanii wyborczej działania zarządu przybrały formę politycznego dyktatu. Zarząd był informowany, że potrzebujemy nieco czasu na znalezienie kolejnych pieniędzy.
Nie mamy kilku portfeli – wypłacamy Ruchowi pomoc z tego samego budżetu, z którego łatamy dziury w drodze czy utrzymujemy szkoły i przedszkola.
Dyskusja o wysokości finansowania Ruchu z miejskich pieniędzy trwa od lat. W ostatnim czasie zarząd Ruchu donośnie mówi, że powinniśmy przekazywać im 1% dochodów miasta, czyli jakieś 8 – 9 mln (teraz to 3,6 mln zł).
Oczywiście równolegle, zgodnie z obietnicami, mamy budować nowy stadion – za 250 mln. I jeszcze jedno. Chorzów nie jest właścicielem Ruchu, jest współwłaścicielem. Posiadamy 36 % akcji. Nieco ponad 4% ma Skarb Państwa. Reszta, czyli blisko 60% jest w prywatnych rękach.