„Czelendż” i „deadline” czy „czilaut” i „plażing”? Lingwista z UWr zbiera językowe meteory
2 września 2019„Helpunku!”, „apdejt”, „sweet focia” i „energy drink”… W języku pojawiają się czasem obcojęzyczne wyrazy, które zaraz potem mogą zniknąć. O językowych meteorach mówi w rozmowie z PAP ich kolekcjoner – lingwista prof. Marek Kuźniak z UWr.
Meteory to jasne ślady na nieboskłonie, pozostawione przez kosmiczne okruchy skalne, które wpadają w ziemską atmosferę. Większość takich „spadających gwiazd” całkowicie spala się w powietrzu – jeszcze wysoko nad naszymi głowami. Nieliczne uderzają w Ziemię i pozostawiają na niej trwały ślad.
Prof. Marek Kuźniak z Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego w rozmowie z PAP zauważa, że podobnie jest z nowymi wyrazami, które trafiają do nas z innych „językowych planet”. Lingwista w swoich badaniach autorskich – jak również we współpracy z prof. Elżbietą Mańczak-Wohlfeld z Uniwersytetu Jagiellońskiego – tworzy kolekcję tych najbardziej ulotnych wyrazów.
„Meteory to obcojęzyczne wyrazy okolicznościowe, pojawiające się w danym języku. Nie występują w słownikach, nawet wyrazów obcych, i cechują się słabą frekwencją w ogólnym, literackim języku” – mówi w rozmowie z PAP prof. Marek Kuźniak.
Czasem językowe meteory zachowują oryginalną pisownię: jak np. „energy drink”, „kissing point”, „must be the music”, „whatever”. Czasem ich pisownia dostosowywana jest do polskiego języka – jak w wyrazach „hejter”, „fejk”, „nołlajf” czy „Dżizas”. A czasem uzyskują polskie elementy, jak w wyrazach: „apdejtować”, „sczekałtować”, „lovciać” czy „sfriendzonować”. Są też wreszcie hybrydy jak „sweetfocia”, „helpunku” „fejsik”, „fashionistka”, „dać komuś lajka”, „być w touchu”, „o co kaman?”, „prawdopodobly” albo „plażing”.
„Meteory są ciekawe, bo pokazują pewną dynamikę naszej komunikacji, jej ulotność. Jeśli się ich w danym momencie nie zaobserwuje, mogą nigdy nie zostać przez nikogo opisane” – dodaje rozmówca PAP, który zaproponował metaforę astrofizyczną do opisu tego typu wyrazów w swojej książce w 2009 r („Foreign Words and Phrases in English. Metaphoric Astrophysical Concepts in Lexicological Study”).
„Rozpocząłem nową edycję `obserwacji nieba`” – mówi prof. Kuźniak i zachęca do zgłaszania takich ulotnych zapożyczeń.
Pytany, dlaczego ludzie tworzą meteory i ich używają, prof. Kuźniak odpowiada: „Po pierwsze nie zawsze chce się nam szukać odpowiedników danego sformułowania w docelowym języku. Czasami, kiedy przełączamy się pomiędzy językami, pożyczenie wyrazu jest najprostszym rozwiązaniem”.
Drugim czynnikiem, o którym wspomina, jest chęć identyfikacji w grupie lub wyróżniania się w niej dzięki językowi. „I tak np. żargon korporacyjny jest osadzony na gruncie ekskluzywności, hermetyczności. Ludzie, którzy nie rozumieją, co to są `deadline`y`, `fakapy`, albo `czelendże`, nie będą w stanie właściwie funkcjonować w grupie” – zwraca uwagę badacz.
Poza tym – dodaje – niektórzy tworzą meteory, dążąc do przełamywania konwencji językowych.
„Meteory to jest wczesna forma zapożyczenia. One pojawiały się w języku od zawsze. Jednak z tym deszczem meteorów, jaki teraz obserwujemy w naszym języku, nie mielibyśmy do czynienia, gdyby nie rozwój technologii – gdyby nie było Google`a oraz innych narzędzi globalnego komunikowania się” – mówi. Uzupełnia jednak, że gdyby nie środki masowej komunikacji, trudniej byłoby też takie językowe meteory badać.
„Nie obawiałbym się jednak, że ten deszcz meteorów będzie tak intensywny, że zniszczy naszą planetę!” – uśmiecha się naukowiec.
W Polsce najpopularniejszym źródłem pochodzenia meteorów jest język angielski. Prof. Kuźniak pytany, czy i w języku angielskim są językowe meteory pochodzące z języka polskiego – mówi, że owszem, choć sytuacja nie jest symetryczna. „W badaniu sprzed 10 lat wyszło mi, że język polski był na miejscu 14., jeśli chodzi o siłę wpływu na język angielski. Czyli nie tak odległy” – mówi. Dodaje, że na pierwszych miejscach znalazły się tam języki: francuski, niemiecki, włoski, hiszpański i walijski. Jak jednak zauważa lingwista, po falach emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii sytuacja mogła się znacznie zmienić. „W Pracowni Badań nad Ponglishem i Nowymi Odmianami Języków działającej w IFA UWr zbieramy również materiały na temat Ponglishu, czyli swoistego zjawiska przenikania się języka polskiego i angielskiego. Chcemy sprawdzić – zarówno na wyspach brytyjskich, jak i w Polsce – czy tworzy się nowa forma komunikowania” – kończy naukowiec.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala