Komu przeszkadzamy?
28 listopada 2014Ogródki działkowe znajdujące się przy ul. Kresowej w Maciejkowicach powstały w drugiej połowie lat 40. Przez ponad pół wieku było to miejsce spotkań okolicznych mieszkańców. To tutaj spędzali swój wolny czas, zajmowali się hodowlą zwierząt i uprawą ziemi. Do niedawna nikomu to nie przeszkadzało. Teraz, niemal wszystko co znajduje się na tym terenie, ma zostać zrównane z ziemią.
Tak zdecydowali przedstawiciele Zakładu Komunalnego PGM oraz Urzędu Miasta, posiadacze terenów dzierżawionych działkowcom. – Mieszkam tu od urodzenia i ten ogródek mamy właściwie od samego początku. W 1951 roku była już postawiona pierwsza buda. Chowaliśmy tu gęsi, świnie… Teraz chcą nam to wszystko odebrać – mówi Edeltrauda Kotala.
Jak relacjonują działkowcy, powodem likwidacji obiektów budowlanych, ma być ich lokalizacja. Znajdują się one bowiem w okolicach czynnego gazociągu. – Przez ponad 60 lat nie było żadnego problemu. Dopiero teraz się obudzili. Był u nas Inspektor Nadzoru Budowlanego i powiedział, że usuną wszystkie lauby, zadaszenia, bo tam może się zbierać gaz, że to grozi wybuchem – mówi Edward Piechota.
Co ciekawe, nie wszystkie obiekty muszą zostać zburzone. – Pozwolił zostawić grill ogrodowy z cegły, powiedział, że możemy z niego korzystać. I to ma być bezpieczne? To ja już nic nie rozumiem w takim razie – dodaje Eugeniusz Jaworski. – Nie dostaliśmy żadnego pisma wygaszającego dzierżawę… nic. Przyszło tylko pismo, że ogródki zostaną zlikwidowane 30 listopada i PGM oraz Urząd Miasta, sami zajmą się likwidacją. My tu wszystko pobudowaliśmy, to jest nasze, a teraz chcą nam to odebrać, zburzyć i wywieźć – zaznacza Edward Piechota.
Zdaniem Edeltraudy Kotali, emeryci, którzy do tej pory spędzali wolny czas na działkach, teraz, nie będą mieli się gdzie podziać. – To jedyne miejsce, gdzie możemy sobie usiąść. Gdzie mamy iść, na ławkę przed domem? Młodzież przychodzi tutaj, pije piwo, przeklina i co ja mam iść sobie z nimi usiąść? – zastanawia się. – Co ja mam na tej emeryturze robić? Człowiek tyle lat na dole pracował i chciałby mieć spokój, mieć ten skrawek ziemi, zająć się czymś. To co, najlepiej teraz zacząć pić, tak jak wszyscy? – dodaje Edward Piechota.
Z relacji działkowców wynika, że do tej pory, nikt nie zaproponował im zamiany dzierżawionego terenu na inny. Nie wyrażono również zgody na zbudowanie w ogrodzie choćby prowizorycznej altany. – Prosiłem o możliwość postawienia otwartej lauby, otoczonej siatką, żeby ten gaz się nie gromadził, ale nawet tego nie mogę zrobić. To po co nam takie ogródki, na których prawie nic nie możemy? – zastanawia się Edward Piechota. – Przez tyle lat człowiek o to dbał… Teraz chcą nam to wszystko zabrać. Nie wiem gdzie mamy trzymać narzędzia i drewno na opał. Do piwnicy nie damy bo są zalane, jest tam wilgoć, grzyb rośnie – dodaje.
To, jak przekonują okoliczni mieszkańcy, niejedyne zaniedbanie PGM-u oraz lokalnych władz. W okolicach działek, znajdują się bowiem dzikie wysypiska. – Tym by się lepiej zajęli. Przyjeżdżają tu ludzie z okolicy, różne firmy i zostawiają telewizory, okna, odpady… To jeden wielki śmietnik – irytuje się Edward Piechota.
Z tego typu problemami mieszkańcy osiedla borykają się już od wielu lat. Mimo że są one zgłaszane to do tej pory, zarówno przedstawiciele miasta jak i PGM-u, nie wykazali należytego zainteresowania. Prawdopodobnie 30 listopada, mimo protestów, rozpoczną natomiast rozbiórkę niemal wszystkich obiektów znajdujących się na terenie ogródków działkowych. Czy mogą liczyć na jakąkolwiek rekompensatę? Na to – ku rozżaleniu działkowców – wskazuje niewiele.
Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci